31 lipca 2014

Zajęte wizerunki

A

B

C

D

E
Perrie Edwards - Kendall Everett

F

G

H

I

J
Aaron Johnson - Albus Potter
Benjamin Jarvis - Everard Potts
Victoria Justice - ?

K

L

Ł

M

N

O

P
Barbara Palvin - Melanie Miroki
Alex Pettyfer - Scorpius Malfoy

R
Eddie Redmayne - Hugo Weasley
Holland Roden - Lily Potter

S
Zoe Saldana - ?

T
Phoebe Tonkin - ?

U

V

W

X

Y

Z

Wolne postaci

Jeśli nie masz pomysłu na własną postać, możesz wybrać jedną z poniższych. Te oznaczone czerwonym kolorem są już na blogu lub zostały zarezerwowane.

KANONICZNE
  • Albus Potter
  • Lily Potter
  • Rose Weasley
  • Hugo Weasley
  • Scorpius Malfoy
POZOSTAŁE
Cedric Fergal Snow, rok V, dom: Gryffindor/Hufflepuff
Spoglądający z szerokim uśmiechem na świat chłopak, który swoim entuzjazmem zaraża wszystkich znajdujących się w jego otoczeniu. Ma dobre poczucie humoru, zachowuje dystans do samego siebie i nie odmawia pomocy, gdy ktoś o nią prosi. Nie jest na tyle bystry, by trafić do domu Roweny, ale dobrze się uczy i rodzice nie mogą na niego narzekać. Rzadko kiedy widuje się go bez charakterystycznego uśmiechu na twarzy, chyba że na horyzoncie pojawi się siostra, a od razu smutnieje. Nie potrafi się z nią dogadać z żadnej kwestii i czuje, że siostra nim pogardza, tak samo jak on tępi jej egoistyczne podejście do życia.
Proponowany wizerunek: Jamie Bell (do zmiany z wcześniejszym uzgodnieniem z autorką).
Wszelkie pytania kierować pod kartę Damhnait Snow.

Zdolności

Na blogu dopuszczalne jest tworzenie postaci z innymi zdolnościami niż sama magia. Występują one jednak w ograniczonej ilości:
  • Animagów (3/3) są to: Albus Potter, Damnhait Snow, rezerwacja dla Varg
  • Metamorfomagów (1/4): rezerwacja
  • Półwile (0/2) są to: 
  • Jasnowidzów (1/1) jest to: Xavier Maxwell
  • Wilkołaków (1/1) jest to: Eric Avery

Dyrekcja

Tutaj można zgłaszać wszystkie sprawy jak: skargi, pomysły, zażalenia.

Zajęte stanowiska

NAUCZYCIELE:
Obrona przed czarną magią: Christian Montez
Opieka nad magicznymi stworzeniami:
Transmutacja:
Zaklęcia:
Eliksiry:
Astronomia:
Numerologia:
Starożytne runy:
Historia magii:
Mugoloznastwo:
Wróżbiarstwo:
Zielarstwo: Neville Longbottom
Latanie:

OPIEKUNOWIE DOMÓW
Gryffindor:
Hufflepuff:
Ravenclaw:
Slytherin:

Prefekci

PREFEKCI NACZELNI
Eric Avery
rezerwacja

GRYFFINDOR


HUFFLEPUFF


RAVENCLAW
Hector Nudd

SLYTHERIN
Scorpius Malfoy
Bo Parker




30 lipca 2014

Quidditch

KOMENTATORZY
Hugo Weasley

GRYFFINDOR
kapitan: rezerwacja dla Malcolm
ścigający (1/3): rezerwacja dla Malcolm
pałkarze (1/2): Madeleine Llewellyn
obrońca (1/1): Daniel Teller
szukający (1/1): Lily Potter

HUFFLEPUFF
kapitan:
ścigający (0/3):
pałkarze (0/2):
obrońca (0/1):
szukający (1/1): Lana Finnigan

RAVENCLAW
kapitan: rezerwacja
ścigający (0/3): 
pałkarze (0/2):
obrońca (0/1):
szukający (1/1): rezerwacja

SLYTHERIN
kapitan: Xavier Maxwell
ścigający (0/3):
pałkarze (1/2): rezerwacja
obrońca (1/1): rezerwacja
szukający (1/1): Xavier Maxwell

5 lipca 2014

You ain't never had a friend like me

Believe dat

Rashard Brown
Kto jak kto, ale staruszek Malcolma to naprawdę w porządku człowiek. I w dodatku całkiem dobry czarodziej, jeśli nie liczyć kilku wpadek z jego wczesnej młodości. Były Gryfon, który nie osiągał zbyt wysokich wyników w nauce (Looks like the apple doesn't fall far from the tree huh?), choć w przeciwieństwie do Malcolma miał ambicje, aby i w tej sferze stawać się lepszym, co - jak widać - zaprocentowało w jego dorosłym życiu. Początkowo obrońca w Domu Lwa, później znanej drużyny Smoków z San José, którą po dziewięciu latach gry musiał opuścić z powodu nabawienia się nieprzyjemnej kontuzji pleców. Mężczyzna nie zrezygnował jednak całkowicie z quidditcha i teraz zajmuje się trenowaniem młodych zawodników, którzy skończyli już szkołę.


Michelle Janet Brown
Matka chłopaka, choć w wielu sytuacjach bardzo pobłażliwa, ma w sobie coś z perfekcjonistki. Ceni sobie porządek, systematyczność i dokładność przy wykonywaniu wszelakich czynności, nie tylko tych związanych bezpośrednio z magią. Absolwentka Akademii Magii Beauxbatons, którą to skończyła z ponadprzeciętnymi wynikami, posługująca się płynnie zarówno językiem angielskim, jak i francuskim. Obecna reporterka Proroka Codziennego, która na co dzień zajmuje się rubryką poświęconą - jak się można domyślić - quidditchowi.




Jillian Brown
Tak jak Malcolm wdał się w ojca, tak jego sześć lat starsza siostra bez wątpienia wdała się w matkę. W Hogwarcie zajmowała stanowisko pani prefekt naczelnej, a typowe cechy domu, do którego przydzieliła ją tiara (a był to Ravenclaw), najtrafniej odzwierciedlają jej charakter. Jako uczennicy niczego nie można jej było zarzucić, dlatego nauczyciele początkowo myśleli, że i Malcolm stanie się ich pupilem i szkolnym prymusem (tak bardzo się mylili...). Na dzień dzisiejszy Jillian pomaga w Świętym Mungu przy zatruciach eliksilarnych i roślinnych. W przyszłości natomiast chce zostać prawdziwą uzdrowicielką.





31 marca 2014

Here they come!

Inni

przyjaciel, science buddy
Hector Nudd, konserwatysta, trochę nudny,
idealny kontrast, nie rozumiemy się.


ach, kochana mama
Pauletta Potts,  kobieta wyzwolona, roześmiana
była aurorka z Gryffindoru, nigdy mnie nie ukarała.


 ach, kochany tata
Giffard Potts, najlepszy barman na świecie,
gaduła, były obrońca Gryfonów, kumpel.


 kuzynek
 
Crispian Cowal, dupek, Ślizgon, podejrzany typ,
kiedyś spędzaliśmy razem wakacje.


 koleżanka
Tammy Rayne, wróżbitka, Krukonka,
przesadnie uczciwa, dobry słuchacz



I'm all yours

Pan Potts publicznie

Tiara powiedziała mi, że nadawałbym się na Krukona, gdybym nie był tak porażająco nieodpowiedzialny i pozbawiony zahamowań. Nazwała mnie skrajnie odważnym gadułą, balansującym na granicy męstwa i zwyczajnej głupoty. I właściwie to dobrze mnie podsumowuje. Tiara wybrała dla mnie Gryffindor, a na mój argument, że w ogóle nie powinno być żadnych podziałów i dzielne próby nawiązania dyskusji, pozostała obojętna, w przeciwieństwie do nauczycielki, która kazała mi wreszcie zejść ze stołka i usiąść przy odpowiednim stole. Tak zaczęła się moja szkolna kariera - słowo "kariera" występuje tu z braku jakiegoś lepszego określenia. Szkolna katastrofa? Chyba zbyt dramatycznie. Ja przecież tylko, od pierwszej klasy, zbieram regularnie szlabany, karne wypracowania, ujemne punkty dla domu (ciężka praca, ale ktoś musi to robić), no i na piątym roku prawie mnie wylali, bo wysadziłem klasę od eliksirów. Kilkoro uczniów było poparzonych (z zimna) i pisali o tym w Proroku, skarżąc się na zaniedbania odnośnie bezpieczeństwa na zajęciach. Nic strasznego się nie stało, rodzice trochę na mnie pokrzyczeli przy świadkach, na osobności tata nie mógł przestać się śmiać, a mama cieszyła się, że ma okazję ponownie zobaczyć ukochany Hogwart. Dostałem roczny szlaban i zakaz samowolnego opuszczania budynku szkoły. Co prawda niektórzy profesorowie domyślali się, jak dokonałem tego zjawiskowego pokazu pirotechnicznego, lecz nie podjęli żadnych drastycznych działań... Nie wiem czemu. Gdyby potraktowali mnie poważnie, wyrzucenie ze szkoły to byłby pikuś przy tym, co mogłoby mnie czekać. Na szczęście, generalnie ludzie nie traktują mnie serio - irytujący gaduła, trochę chuligan, wiecznie zaczepiający Ślizgonów, uwielbiający sprawiać kłopoty i być w centrum uwagi, bardzo zdolny, lecz równie arogancki i nieskory do wytężonej nauki, bo to nudne i woli denerwować nauczyciela pytaniami, niż skupić się na temacie zajęć. Jestem trochę jak taka psia kupa pozostawiona na ulubionym dywaniku ciotuni: nie da się mnie nie zauważyć, z czasem łatwo przyzwyczaić się i ignorować, gorzej z pozbyciem się drażniącego elementu, bo to i obrzydliwe, i męczące. Fanatycy czystości krwi, a takie przypadki znajdują się również w mojej dalszej rodzinie, akurat byliby zachwyceni tym porównaniem. Psia kupa i zdrajca krwi. Przyjaciel szlam i mugoli. Żałosny Potts, zadający się z mętami społeczeństwa. Przyzwyczaiłem się do przezwisk dużo gorszych. Sam wymyślam lepsze dla tych arystokratycznych dupków.

I'm not your mate

Pan Potts prywatnie
W nocy często siedzę nad książkami albo patrzę przez okno, dopóki utrzymuję się w pionie. Boję się zasnąć, może mam akurat coś ciekawego do zrobienia. Poznanie i opanowanie wszystkich zaklęć trochę zajmuje, nie wspominając o eksperymentowaniu z nimi. Kiedy męczę się nad czymś wyjątkowo skomplikowanym (lub jestem idiotą), osiągam coś w rodzaju wewnętrznego spokoju. Jak kwiat na tafli jeziora, czy coś w tym stylu. Nie spieszę się, nie miotam, nie wściekam, nie wiercę. Normalnie nawet w trakcie posiłku pozostaję w ruchu (jem i łażę, myślę o niebieskich migdałach i się z kimś kłócę jednocześnie), wciąż niespokojny, czekający aż coś się wydarzy, a jak się nie wydarza, cóż, wtedy ja się komuś wydarzam. Dlatego mam specyficznych przyjaciół (i śmiertelnych wrogów aż po grób). W większości są to mugole z mojej okolicy, razem dorastaliśmy i wychowywaliśmy się metodą prób i błędów, cud, że wszyscy żyjemy. Ale jestem samotnikiem, wolę być sam ze sobą. Lubię ludzi, tak w ogóle, bywają śmieszni, problem pojawia się, gdy chcę, by mnie zrozumieli, podzielali moje zainteresowania. Ciągle gadam, zamęczam innych opowieściami i bzdurami, i dopóki niczego konkretnego nie muszę tłumaczyć, czy wyrazić czegoś naprawdę ważnego, daję sobie radę. Gorzej, gdy zwierzam się ze swoich lęków i ktoś nie pojmuje, o czym ja nawijam. Nie potrafię jasno przekazywać tego, co czuję. Nie ułatwia mi to życia, serio.
Gdybym wierzył w spadające gwiazdy spełniające życzenia, prosiłbym o śmierć. Albo chociaż cierpienie, ból. Nie mogę znieść tych uśmiechniętych twarzy (nie chodzi o gwiazdy, do nich nic nie mam), głosów, słów przepełnionych samouwielbieniem i nienawiścią. Chciałbym, aby oni wszyscy zniknęli, umierali w męczarniach. Za co? Za to, że są. Za grożenie moim rodzicom i przyjaciołom. Za prześladowania. Za to, że nikt ich nie widzi, a może ignoruje i wzrusza ramionami - nie zrobili przecież nic złego, nic się nie stało, każdy ma prawo do swoich poglądów. No więc i ja mam swoje poglądy, tworzące zgrabną całość z brakiem litości i zahamowań (odziedziczonymi) oraz tendencją do załatwiania spraw samodzielnie, bez udziału spadających gwiazd.